W 2010 roku była hiciorem, i ja też zapałałam chęcią jej posiadania. Zapisałam na dysku, no i już dwa lata później uszyłam :) No czyż nie jest to kosmiczne tempo ;) ale ja już tak mam, bo gdyby była dla kogoś, to usiadłabym do niej natentychmiast, a to miała być dla mnie, więc mogłam poczekać, przecież nigdzie mi się nie spieszy :) no i czekałam............. i uszyłam, hura !!!!!! ale nie dla siebie, dla mojej córci :) ja jeszcze poczekam, bo już mi się odechciało, bo trąba straszna ze mnie i nerwy zszarpałam przy szyciu tego drobiazgu. Nie to żebym nie potrafiła szyć, ale wybrałam za gruby materiał na podszewkę. Na szczęście wystarczyło mi cierpliwości by ją uszyć do końca, a tak niewiele brakowało żeby wyleciała przez okno razem z maszyną ;)
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
piątek, 24 sierpnia 2012
Moje szycie
Wielokrotnie przyznawałam się do mojej antypatii do igły z nitką, i nadal tak jest. Czasami jednak trzeba zapomnieć, albo udać, że szycie to moja pasja ;) szczególnie kiedy dziecię prosi. A prośba skromna, bo tylko uszyj mi 4 poszewki na poduchy, 2 jaśki i na koniec, jak już się rozpędzisz, to obszyj nam kanapę, proszę :)) Rad niewola zapakowałam maszynę i potrzebne sprzęty, no i pojechałam do córci, by spełnić prośbę. Poszewki i jaśki poszły ino mig, ale z kanapą troszkę gorzej, potu się polało, "ciepłe" słowa też poleciały, ale dałam radę.
część materiału musiałam przymocować takerem, a to już dla mnie niewykonalne. Z pomocą przyszedł mi zięć.
Idealnie nie wyszło. Kanapa wielka, nie miałam papieru żeby zrobić sobie formę, położyłam materiał na kanapie, upięłam szpilkami i zszywałam, a no i ostatecznie przecież ja nie tapicer !!!
Zdjęcia wyciągnęły niedoskonałości, ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle :))
część materiału musiałam przymocować takerem, a to już dla mnie niewykonalne. Z pomocą przyszedł mi zięć.
Idealnie nie wyszło. Kanapa wielka, nie miałam papieru żeby zrobić sobie formę, położyłam materiał na kanapie, upięłam szpilkami i zszywałam, a no i ostatecznie przecież ja nie tapicer !!!
Zdjęcia wyciągnęły niedoskonałości, ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle :))
czwartek, 23 sierpnia 2012
LEGIONY DĄBROWSKIEGO - OPERACJA POSZUKIWANIE AUSTRIACKICH ZBÓJNIKÓW
czyli plenerowa impreza na Górze Parkowej w Krynicy Zdroju. Tłumów nie było, ale impreza się odbyła.I powiem, że nic szczególnego. Inscenizacja bitwy, na którą wybraliśmy się całą rodziną, zaskoczyła mnie ogromnie. Masa wystrzałów z armatek, czyli huk i fruwająca trawa, i garstka jeźdźców niewiedzących co mają robić. Jednym słowem żal.pl., a mogło być tak pięknie...
tak wyglądał obóz
po zakończeniu bitwy można było obejrzeć z bliska armatkę, szkoda tylko, że odstawiono ją na samym środku obozowiska nie zważając na fakt, że wszędzie biegały dzieci
odwieszono też kulbaki, nikt na nie nie zwracał uwagi, a szkoda, bo stareńkie, bardzo dobrze utrzymane, no cacuszko, gdyby znalazł się ktoś mało uczciwy...., jednym słowem do wzięcia były ;)
tak wyglądał obóz
po zakończeniu bitwy można było obejrzeć z bliska armatkę, szkoda tylko, że odstawiono ją na samym środku obozowiska nie zważając na fakt, że wszędzie biegały dzieci
odwieszono też kulbaki, nikt na nie nie zwracał uwagi, a szkoda, bo stareńkie, bardzo dobrze utrzymane, no cacuszko, gdyby znalazł się ktoś mało uczciwy...., jednym słowem do wzięcia były ;)
czwartek, 16 sierpnia 2012
Serwetka pod aniołka
Moja córcia dba żebym nie siedziała bezczynnie i tym razem zamówiła sobie serwetkę pod aniołka. Aniołek jest mały i proponowałam żeby serwetka była tak pod wymiar, czyli mała, ale pomysł się nie spodobał. No to zrobiłam dużą
Nici lidlowska bawełna, druty nr 2,5
Nici lidlowska bawełna, druty nr 2,5
piątek, 10 sierpnia 2012
Śliwkowy na 116
Ufff, ale się narobiłam, aż nie do wiary !!! Rok, równo rok robiłam sweterek na rozmiar 116 cm. Tempo godne mistrza ?? no cóż, czasami tak bywa. W tym przypadku, nie miałam weny, ciągle coś mi przeszkadzało, nie pasowało, nie wiedziałam czy kolor się spodoba, czy wymiary dobre, ale nie mogłam się dopytać matki, chyba gadałyśmy innymi językami, więc przekładałam gdzie się da żeby na niego nie patrzeć, aż w końcu pełna mobilizacja i ................. jest !!! i wiecie co ? pasuje !! i kolor też się spodobał, a nie konsultowałam.
niedziela, 5 sierpnia 2012
Lawenda i coś jeszcze :)
Mój tygodniowy urobek, mimo upałów, jest całkiem okazały
wyszyłam następny obrazek dla mojej córci
zrobiłam kwiatkowe podkładki, też dla córci
a te, jakże śliczne drobiazgi, to prezent od mojej przyjaciółki
podróżniczki
wyszyłam następny obrazek dla mojej córci
zrobiłam kwiatkowe podkładki, też dla córci
a te, jakże śliczne drobiazgi, to prezent od mojej przyjaciółki
podróżniczki
czwartek, 2 sierpnia 2012
Szalona przesyłka ;))
W XVII wieku, w niektórych krajach pomidory uznawano za owoc trujący i uprawiano go jedynie jako roślinę ozdobną... aż nie do wiary !! Dzisiaj na szczęście królują na naszych stołach i pomagają swoimi właściwościami. Czy wiecie, że w diecie odchudzającej pomidor jest bardzo pomocny i powinien być głównym składnikiem ? Ano powinien, może dlatego właśnie latem najłatwiej gubi się nadwyżkę kilogramów.
Nie należę do grubasów, raczej trzymam się w wadze średniej, i wyglądam stosownie do grupy wiekowej, czyli mam troszkę tu i tam, ale bez nadmiaru. Jednak Jadzia uznała, że jest inaczej, o zgrozo, i przysłała mi ........... paczkę, a w niej pomidorki ze swojego ogródka.
I powiem, że były pyszne, takie prawdziwe, bez posmaku chemii, no rewelacja.
Jadzia jest osóbką wielkiego serca, dzieli się wszystkim czym może, ale żeby aż takie szalone pomysły mieć i wysyłać setki kilometrów dobroci ze swojego ogrodu ??
Do paczuszki dołączyła jeszcze broszkę, choć podarowała mi już kilka tych ślicznotek, to z tej bardzo się ucieszyłam, ponieważ jest w bardzo moim kolorze :)
Szalona Jadziu, bardzo dziękuję za taką szaloną niespodziankę, bo wielka radość zapanowała w moim sercu :)) Ale, aż się boję co jeszcze wymyślisz !!
Nie należę do grubasów, raczej trzymam się w wadze średniej, i wyglądam stosownie do grupy wiekowej, czyli mam troszkę tu i tam, ale bez nadmiaru. Jednak Jadzia uznała, że jest inaczej, o zgrozo, i przysłała mi ........... paczkę, a w niej pomidorki ze swojego ogródka.
I powiem, że były pyszne, takie prawdziwe, bez posmaku chemii, no rewelacja.
Jadzia jest osóbką wielkiego serca, dzieli się wszystkim czym może, ale żeby aż takie szalone pomysły mieć i wysyłać setki kilometrów dobroci ze swojego ogrodu ??
Do paczuszki dołączyła jeszcze broszkę, choć podarowała mi już kilka tych ślicznotek, to z tej bardzo się ucieszyłam, ponieważ jest w bardzo moim kolorze :)
Szalona Jadziu, bardzo dziękuję za taką szaloną niespodziankę, bo wielka radość zapanowała w moim sercu :)) Ale, aż się boję co jeszcze wymyślisz !!
Subskrybuj:
Posty (Atom)